niedziela, 23 czerwca 2013

Częć 10

-O boże, co Ci się stało?-zapytał loczek bardzo zmartwiony.
-No bo wiesz ten...spadłam ze schodów-kurde trochę słabe kłamstwo.
-Aha...to ja może pójdę po apteczkę, a ty usiądź w salonie-odpowiedział mi dosyć nieprzekonany Harry. Tak więc zrobiłam, po chwili ujrzałam loczka z apteczką.Usiadł obok mnie i spojrzał mi głęboko w oczy, po czym dodał-Nie spadłaś ze schodów. Powiedz mi co tak na prawdę się stało.
-Na prawdę chcesz wiedzieć?-po jego oczach zrozumiałam, że tak. Nie miałam wyjścia i wszystko mu opowiedziałam.
-Dlaczego wcześniej mi o tym nie powiedziałaś?Już tam nie wrócisz-powiedział stanowczo Hazza.
-Muszę, mój ojciec nie da rady beze mnie-odpowiedziałam, a łzy ciekły mi po policzkach. Styles mnie przytulił.
-Jesteś moją przyjaciółką o nie pozwolę Ci tam wrócić.On pobije Cię na śmierć...powinien zapisać się na terapię.Zamieszkasz z nami-odrzekł Harry.
-To nie takie proste Harry-mówiłam dalej przez łzy.
-To bardzo proste, jedziemy po twoje rzeczy. Na którą masz do szkoły?-zapytał loczuś.
-Na 14.20 i kończę o 18.30-odpowiedziałam.
-No to zdążymy jeszcze podjechać po Twoje rzeczy-powiedział z uśmiechem Styles.
Wsiedliśmy do samochodu Hazzy i pojechaliśmy do mojego domu, a raczej mojego piekła.Po drodze Styles zwierzył mi się z paru rzeczy...Dojechaliśmy. Weszliśmy do środka. W powietrzu unosił się zapach alkoholu.Mój ojciec spał, więc szybko spakowałam swoje rzeczy. Harry powiedział, że odwiezie mnie do szkoły, a moją teczkę zostawi w pokoju, w którym będę spać.Pożegnałam Hazzę i wysiadłam pod szkołą.Podszedł do mnie ktoś, kogo w ogóle się nie spodziewałam. Tak David we własnej osobie.
-Cześć, chciałbym Cię przeprosić-zaraz, że co? Albo ja jestem głucha, albo on coś ćpał.
-Co ty pierdolisz?Brałeś coś?-zapytałam wprost.
-Mówię serio-powiedział z uśmiechem.
-Z taką mordą, to pod kościół-taa byłam troszeczkę złośliwa.
-Chciałbym odnowić nasze relacje. Przyjaciele?-skubany pajac. Co on kombinuje? Może został gejem? Homo nie wiadomo. Niee. Może zrozumiał swoje błędy?
-Ty tak na serio?-zapytałam
-Tak, chciałbym Cię zabrać w jedno miejsce.Proszę-okey, trzeba przyznać, że bardzo mnie zaskoczył. Polać mu! Ta chyba wrzątkiem po ryju.
-Ale po lekcjach jestem umówiona z Niall'em.-odpowiedziałam.
-To chodźmy teraz, proszę-co mam robić?
-No dobra-odpowiedziałam wsiadając na jego motor.
Jechaliśmy chwilę.Gdy dojechaliśmy ujrzałam domek letniskowy.Weszliśmy do środka, ale zaczęło się robić dziwnie. Ten kretyn wybiegł na zewnątrz i zamknął drzwi na klucz krzycząc"Mówiłem, że zawsze będziesz moja i tylko moja. Chodzę z Jasmin Williamson. Ta chodzi...chyba po bułki do biedronki.Mogłam się tego spodziewać. Co za typ.Ma gębę jak tłuczek do ziemniaków i cieszy. Najgorsze było to, że telefon zostawiłam w teczce, która pojechała razem z Hazzą.

No to by było na tyle tej 10 części. Sorry,  że z lekkim opóźnieniem, ale miałam komers i sprawy z tym związane. Komentujcie ;D

1 komentarz: